Dnia 16 stycznia 1945 r. po stosunkowo krótkich, ale bardzo intensywnych walkach, Radom zajęty został przez Armię Czerwoną. Niemalże natychmiast po zakończeniu walk, w mieście pojawili się członkowie specjalnej Grupy Operacyjnej Ministerstwa Przemysłu Ciężkiego, który mieli zająć się zabezpieczeniem mienia lokalnych zakładów przemysłowych, a w dalszej perspektywie również ich odbudową. 21 stycznia 1945 r. zorganizowali on w jednym z bloków mieszkalnych przy ul. Poniatowskiego zebranie, w którym udział wzięli byli pracownicy zakładu, a także reprezentanci władz wojskowych i cywilnych. Zdecydowano wówczas o powołaniu komitetu odbudowy Fabryki Broni, powołując na stanowisko jej dyrektora inż. Mariana Poniatowskiego.
Prawdopodobnie następnego dnia członkowie nowej dyrekcji i ich współpracownicy przeprowadzili lustrację obiektów fabrycznych. Wszystkie one były opustoszałe i zdewastowane. W wielu miejscach znajdowały się miny, ładunki pirotechniczne i niewybuchy, które po pewnym czasie usunęli saperzy. Całkowity brak maszyn i urządzeń uniemożliwiał jednak podjęcie jakiejkolwiek produkcji. Park maszynowy zakładu zaczęto odnawiać, konfiskując w prywatnych fabryczkach i warsztatach maszyny i silniki, przydatne do wznowienia cyklu produkcyjnego. Radomski zakład wsparło też wypożyczenie pewnej ilości maszyn i urządzeń z fabryki amunicji w Skarżysku-Kamiennej.
Kwestią warunkującą wręcz dalsze istnienie fabryki broni była jednak rewindykacja z Niemiec jej wyposażenia, wywiezionego do centrali koncernu „Steyr”, a stąd do innych miejscowości. Prace na tym polu podjęto stosunkowo późno, bo dopiero wiosną 1946 r., czyli w rok po zakończeniu wojny. Okazało się, że przynajmniej część radomskiego parku maszynowego trafiła do, leżącego w Austrii, obozu koncentracyjnego Mauthausen–Gusen, którego tysiące więźniów wykorzystywano do niewolniczej pracy na rzecz niemieckiego przemysłu zbrojeniowego, w tym także koncernu „Steyr–Deimler–Puch”. Do przewozu maszyn dyr. Poniatowski i jego współpracownicy wydelegowali dwie ekipy robotnicze. Dzięki ofiarności tworzących je osób, a także licznym łapówkom wręczanym okupującym Austrię Rosjanom, w ramach trwającej od sierpnia 1946 r. do kwietnia 1947 r. akcji rewindykacyjnej, do Radomia udało się sprowadzić prawdopodobnie ok. 1 tys. maszyn i urządzeń. Chociaż była to tylko skromna część parku maszynowego zakładu (liczbę obrabiarek znajdujących się w Fabryce Broni w Radomiu w momencie rozpoczęcia przez Niemców ewakuacji szacuje się na ok. 3,5 tys.), pozwalała ona myśleć o przyszłości. Sprzęt ten był poważnie zdewastowany, a przywrócenie go do pełnej sprawności wymagało znacznych nakładów.
Chociaż w oficjalnych publikacjach dotyczących historii zakładu (funkcjonującego długi czas pod nazwą Fabryka Broni w Radomiu, a od 15 września 1948 r. pod nazwą: Zjednoczone Zakłady Wyrobów Metalowych. Zakład Nr 1 w Radomiu) stwierdzano, że w pierwszych latach powojennych wykonywał on wyłącznie produkcję cywilną, nie jest to prawda. Już w 1946 r. podstawą jego działalności stała się produkcja sowieckiego pistoletu TT, zwanego popularnie „Tetetką”, będącego podstawowym wyposażeniem oficerów Armii Czerwonej oraz działających u ich boku oficerów ludowego Wojska Polskiego. Już we wspomnianym roku w Radomiu wykonano – ma maszynach odnalezionych i skonfiskowanych w mieście oraz wypożyczonych ze Skarżyska-Kamiennej – 1,2 tys. kompletów części „Tetetek”, przeprowadzając też montaż 360 pistoletów. W roku 1946 r. w Radomiu wyprodukowano też blisko 300 luf do pistoletu maszynowego PPS-34 – czyli popularnej „Pepeszy”. Produkcja wojskowa oparta na pistoletach, lufach do pistoletów maszynowych oraz częściach zapasowych była kontynuowana także w następnych latach. W 1948 r. wzbogacono ją o produkcję pistoletu sygnałowego. Równocześnie w fabryce starano się rozwijać produkcję cywilną, obejmującą przede wszystkim wrzeciona do maszyn włókienniczych. Umożliwiło to zwiększenie zatrudnienia, wynoszącego w 1946 r. 600, w 1948 r. blisko 2 tys. pracowników, a w 1949 r. ok. 4 tys. pracowników.
Współpraca radomskiego zakładu z przemysłem włókienniczym, uznawanym za strategiczny i kluczowy dla odbudowy kraju, zaowocowała niezwykłym w ówczesnych realiach dokonaniem – przygotowaniem produkcji pierwszej polskiej maszyny do szycia. Bez jakiejkolwiek licencji zagranicznej, dzięki własnemu wysiłkowi osób zatrudnionych w fabryce, w końcu 1948 r. rozpoczęto produkcję maszyny „Łucznik” LZ3. Nie była ona przeznaczona dla prywatnych odbiorców, ale dla zakładów przemysłu odzieżowego. W Radomiu przygotowywano całą konstrukcję wraz ze specjalnym stołem, natomiast silniki napędowe pochodziły z zakładów w Bielsku-Białej. Maszyny te wytwarzano z powodzeniem do 1952 r.
Pierwsze lata powojenne przyniosły też akcję wciągania pracowników w życie polityczne Ze względu na przedwojenne i okupacyjne sympatie, stosunek do załogi do ideologii komunistycznej był bardzo niechętny. Jeszcze w 1949 r. do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej należało jedynie 400 pracowników fabryki, a więc niespełna 10 proc. ogółu. Sympatię do lewicowych władz budowano m.in. dzięki roztaczaniu przez dyrekcję fabryki opieki socjalnej nad pracownikami. Ważnym dla całego Radomia wydarzeniem stało się uruchomienie ambulatorium zakładowego. W 1947 r. w baraku przy ul. Traugutta zorganizowano przedszkole dla dzieci pracowników, a przy ul. 1905-go Roku żłobek, przeniesiony po pewnym czasie do budynku przy ul. Kościuszki. Analogicznie, jak miało to miejsce w okresie międzywojennym, dyrekcja starała się również dbać o rozwój życia kulturalnego pracowników i ich rodzin. W budynku dawnego kasyna powstała zatem świetlica, przekształcona w 1948 r. w Klub Robotniczy Zakładów Metalowych im. Gen. Waltera. Utworzono tutaj zespoły: taneczny, recytatorski i muzyczny, a także reaktywowano orkiestrę dętą. W klubie znalazło również siedzibę kilka organizacji społecznych, a także reaktywowany klub sportowy „Broń” (realizując polecenie władz resortowych, w 1947 r. zmienił on jednak nazwę na „Stal”), koncentrując działalność na rywalizacji z drużynami innych zakładów przemysłu metalowego.
dr Sebastian Piątkowski